Gdyby nie internet, nie wiedziałabym, że na świecie jest tylu idiotów.


Gdyby nie internet, nie wiedziałabym, że na świecie jest tylu idiotów.

Stanisław Lem

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Kreatywna zabawa słowami.

Przeczytałem to co napisał Flis i bardzo mi się spodobało. Wydaje mi się, że można by z tego zrobić ciekawą grę. Czytając ten akapit miałem dziwny obraz przed oczami, niczym z książki "Modyfikowany Węgiel", a autorowi chyba o to nie chodziło. Nagle na coś wpadłem. Może by tak kontynuować tę pozornie smutną historię? Siadłem i naskrobałem ciąg dalszy, a nuż ktoś napiszę kolejny akapit? Może być fajna zabawa. Fabuła dowolna, ale ma być kontynuacją tego co się dzieje w poprzednich częściach. Tak samo nie ważny jest gatunek. Ja skręciłem na S-F ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby zmienić to na co się chce. Jeśli autor oryginału czuje się urażony to przepraszam. Jadymy:

Michał uspokoił się powtarzając w głowie mantrę, którą od niewiadomo kiedy wałkowały media na Tytanie. Słońce zgasło, słońce miało zgasnąć. Nie miało już wodoru, nie miało już węgla, zostało tylko niestrawne żelazo. Od kilkuset lat wszyscy się tego spodziewali. Najpierw rosnąca gwiazda wysuszyła Ziemię, potem terraformowanego eony temu Marsa. Wyparował Jowisz i Saturn, razem ze swoimi majestatycznymi pierścieniami.  Czerwony olbrzym  łypał na ludzkość wielkim okiem, ale tak naprawdę obawiano się momentu, w którym w końcu je zamknie. Nie ma przed tym ucieczki. Wszystkie genialne umysły ludzkości nie potrafiły wykombinować nic więcej, niż zasiedlenie księżyców Urana, bo tam nie sięgał już morderczy wpływ umierającego słońca.

- Żałosne. – Pomyślał.

Tyle książek i filmów powstało o wyprawach do gwiazd, tyle serc marzyło o podróży szybszej niż światło, takiej, którą przeżyło by więcej niż 0,2% pasażerów. Nic takiego się jednak nie stało. Zastosowaliśmy więc strategię opanowaną już przez naszych nie znających ognia przodków – ucieczkę.

Drzazga wstał, zaciągnął się jeszcze raz papierosem i włączył myślą implanty, które miały zagwarantować przeżycie w nowym, mrocznym świecie. Piasek plaży znów był jasny, światło odległych gwiazd wystarczyło aby widzieć cybernetycznymi oczami. Nanomaszyny w krwioobiegu, o ile można nazwać tak żyły wypełnione syntetyczną, niezamarzającą mazią, zaaplikowały mu lekki środek uspokajający. Rychło w czas, jeszcze parę sekund i oszalał by. Zgasło słońce, nie jest to rzecz, na która przygotowane są ludzkie umysły. Równie dobrze mógł by zgasnąć wszechświat.

Jeżu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz