Gdyby nie internet, nie wiedziałabym, że na świecie jest tylu idiotów.


Gdyby nie internet, nie wiedziałabym, że na świecie jest tylu idiotów.

Stanisław Lem

poniedziałek, 3 grudnia 2012



Polecam czytać z włączoną muzyczką.

W

wtorek, 27 listopada 2012

fejsbuk

zabija asy...
czy moze to asy same gina?

wtorek, 13 listopada 2012

Nowość


Klawiatura i drukarka w jednym- dobre!
 
 
W

czwartek, 8 listopada 2012

Piwo

Proponuje napic sie piwa.
W sobote 11/10/2012.
Chyba ze wodka.
Jak mi się uda, wywale piekna ankiete.

j

poniedziałek, 5 listopada 2012

czwartek, 1 listopada 2012

piątek, 26 października 2012

czwartek, 25 października 2012

wtorek, 16 października 2012

wtorek, 25 września 2012

Niech ma!

202 zdjęcia

miłego ściągania ^^

k

imho najlepsze zdjecie:

REJS SPIRIT! :D

 j

tak mi się skojarzyło :]
m

środa, 19 września 2012

Rejs

Mało ... ale zawsze :D
i zdjęcie

gratisowo ... zdjęcie Kotła :]
ps.Krzychu foty dawaj 
Pozdro all
Mały

czwartek, 13 września 2012

Jest jeeesień...

Jesienna euforia, polegająca na radości z wymówki w postaci pogody, żeby siedzieć w domu przed kompem lub telewizorem szybko zamienia się w Jesienną Deprechę. Jak śpiewa poeta:
k
 

sobota, 1 września 2012

Urlop

Perspektywa trzech tygodni urlopu jest nieco niepokojąca. To że trzeba przejść przez kampanie wrześniową to najmniejszy problem. Najbardziej boję się stanu mojej wątroby po urlopie oraz wieklości brzucha. Z brzuchem coś jeszcze można zrobić... pójść na siłownie, czy pobiegać. Z wątrobą niestety nie będzie tak łatwo. Po 3 tygodniach chlania, trzeba będzie odczekać na pełną regeneracje.
Jedyna nadzieja w zdrowym rozsądku i umiarkowanym piciu.... przepadłem :(

j

środa, 29 sierpnia 2012

Zabaw biurowych ciąg dalszy

Dobrze że to nie moje krzesło :P


j

wtorek, 7 sierpnia 2012

*Ping*

Nie wiem co napisac wiec wstawiam zdjecie z kominem grillowym:


jork

poniedziałek, 9 lipca 2012

Korporacyjny informatyk

atakuje celnie i bez pardonu


tow. Kszyrztow
admirał gwizdnej floty

piątek, 15 czerwca 2012

poniedziałek, 4 czerwca 2012

sobota, 26 maja 2012

Martwy Żubr

UWAGA Drastyczna scena!


W

czwartek, 24 maja 2012

Wyjdź z domu...

...może przed Twoją klatką... ...parkują jachty?
jork

wtorek, 22 maja 2012

piątek, 18 maja 2012

Wielki powrót krzychooja

Sezon rozpoczęty jakiś czas temu lecz dopiero teraz udało nam się zrobić wspólne zdjęcie :)
Niestety były to ostatnie godziny przed pożegnaniem z Yamahą Virago :(
Ale spoko, będzie nowa, lepsza!



Może zdjęcie chujowe, ale należy winić fotografa  (Mały); My jesteśmy piękni i zajebiści!

jork

czwartek, 17 maja 2012

Mięsny jeż


Z pozdrowieniami dla Jeża

W

czwartek, 10 maja 2012

True story

At first I was like....
But then
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.





W

piątek, 27 kwietnia 2012

wtorek, 24 kwietnia 2012

piątek, 20 kwietnia 2012

Ostatnie 4 godziny odsiadki

a potem juz tylko 22 godziny podrózy :)
k


Folsom State Prison


wtorek, 17 kwietnia 2012

Freedom

Leaving Folom Prison in less than 4 days.
k

poniedziałek, 26 marca 2012

Sen o wolności


fuck yeah

F

poniedziałek

Pomyślałby kto, że na drugiej półkuli potrafi być jeszcze bardziej wkurwiający i to od samego rana ?!


krzychooj

Tahoe Lake

Z kilku chwil zrobiły się trzy dni ale tego się chyba wszyscy spodziewali... Na swoją obronę dodam, że poprawiłem literówki (te które wyłapałem) w poprzednim poście. Wracając do tematu: Przez czas potrzebny nam na zjedzenie obiadu rozpętała się konkretna śnieżyca. Jezioro otoczone górami i lasami, o krystalicznie czystej wodzie, gdzie przyjeżdża się by podziwiać widoki, wyglądało mniej więcej tak:


To na końcu pomostu to statek, stylizowany na parowiec... Skoro już na widoki nie można było liczyć, a śnieg padał i padał uznaliśmy że zupełnie dobrym pomysłem będzie udanie się w drogę powrotną. I tu pojawił się pewien problem, otóż na drodze US-50, którą przyjechaliśmy (80 mil, niecałe 2h) stali panowie w pomarańczowych kamizelkach i mówili: "Chains or 2 axis drive or turn around". Oczywiście było to napisane na stu tysiącach znaków ale warto było spróbować. Łańcuchy 75$ i przekonanie pana na stacji benzynowej, że US-50 to jedyna droga, nie przekonały nas dostatecznie, wygrały: mapa za 5$ i inżynierska fantazja. Przyjęliśmy założenie, że autostrady będą przejezdne i mieliśmy rację. Choć nie powiem, momentami jechałem 15-20mph, bo 30 było strach. Oczywiście na gładziutkiej trzy pasmowej autostradzie. Po prostu taka zamieć, że ło Jezu! Śnieg normalnie kopny. Odstępy miedzy autami takie, żeby ledwo było widać światła samochodu z przodu (co by było wiadomo gdzie jechać). Gdzie nie-gdzie pojawiał się wóz Ranger'ów, który wierzcie mi - dodawał otuchy. Lepiej zrobiło się oczywiście jak wyjechaliśmy z gór w okolice Reno, nie byłem jeszcze wtedy świadomy, że zaraz czeka mnie powtórka, bo zjechaliśmy na złą stronę Sierra Nevada, bo to by trzymać się highway'a. Powrót zajął jakoś 4-5h ale ostatecznie się udało! Dowiozłem ekipę w całości i w nagrodę chłopaki zgodzili się ze mną stoczyć - poszliśmy do Mc Donalds'a.


Zmęczeni górami następnego dnia postanowiliśmy łagodniej podejść do tematu. Ale to już zupełnie inna historia.

krzychooj

piątek, 23 marca 2012

Haj Di Hoł!

Greetings from California!

Codziennie sobie obiecuję, że dziś będzie ten dzień. Dzień w którym uporządkuję zdjęcia, opiszę w skrócie swoje przygody... ale niestety - zawsze Coś! Pomijając pracoholizm kolegów (do tego stopnia dający się we znaki, że we wtorek zostawiłem ich we firmie ok 16:30 i odebrałem 2 godziny później zwiedziwszy w tym czasie lokalne outlet'y które, nawiasem mówiąc, nie zachwyciły cenami)
...
Tu były 2 godziny przerwy w pisaniu, bo rozkminialiśmy co by tu robić w ten weekend, gdyż pogoda znów ma się brzydko mówiąc - zepsuć. Ale o tym później.

Chciałbym opowiedzieć ostatni weekend, bo jak zacznę od samego początku tę epicką historię to już nigdy nie nadrobie...

W piątek daliśmy się namówić na wycieczkę do klubu blues'owego. Nieświadomi, że jedziemy do Sacramento, raźnie wsiedliśmy do auta innych polaków na zesłaniu. Było zupełnie dobrze, przed wejściem czarnoskóry koleżka, powykręcany reumatyzmem i nie wiadomo czym jeszcze zbierał po 12 baksów na wjazd i o dziwo! nie chciał zobaczyć ID mojego, ani Bartka. Średnią wieku zaniżaliśmy masakrycznie, a najlepiej bawił się Uwe (rocznik 60 :)) prawdziwy czad na parkiecie. Co nie znaczy, ze my bawiliśmy się źle - wprost przeciwnie. Frontmen zespołu był czarny jak smoła, spocony zanim zaczął się koncert i przybył w pokoju. Na parkiecie furorę robiła pani niewiele starsza ode mnie w czerwonych kaloszkach, guinness lał się strumieniami (w pubie kosztuje tyle co lokalne siki ale i tak za dużo, bo 5$!), a nasze umysły powędrowały jedynie sobie znanymi ścieżkami. Z ciekawszych akcji 2ch kolegów zagadało z pewną panią której kolor skóry wskazywał na afrykańskie korzenie, a która koniecznie chciała wydać córkę za któregoś z nich i oświeciła nas, że tu obrączkę na prawej ręce noszą tylko... geje. A było to tam:http://www.torchclub.net/

Kolejnego dnia w stanie gdzieś pomiędzy kacem, a jeszcze imprezą dziarsko wciągnęliśmy jeansy i ruszyliśmy w stronę auta. W ostatniej chwili chwyciliśmy kurteczki i odjechaliśmy w kierunku Lake Tahoe, połozonego wysoko w górach. Jechaliśmy, jechaliśmy i oczom naszym ukazało się ono:


Jechaliśmy jeszcze jakiś czas. Zanim udaliśmy się bezpośrednio nad wodę poczuliśmy potrzebę zostawienia paru dolków w miejscu gdzie nas nakarmią. Te pół godziny wystarczyło, a by zrobiło się naprawdę źle. A jak źle, niech podpowie to co ujrzeliśmy w tym najbardziej widokowym miejscu w okolicy:

i to co ujrzeliśmy niech pozostanie tajemnicą jeszcze kilka chwil, bowiem walka ze zdjęciami i bloggerem doprowadza mnie do szewskiej pasji, a zrobiło się już dość późno.

kpt. kgb

p.s. to ze ruszyłem z pisaniem z miejsca biorę za dobrą monetę i już nie będę nic obiecywał ale chyba juz dziarsko ruszę z opisywaniem epickich przygód w narodowym kraju amerykańskim.

Z kowbojskim pozdrowieniem: Haj-Di-Hoł i CU soon

środa, 14 marca 2012

Przepraszam, przepraszam...

PRZEPRASZAM Was wszystkich, że nie daję znaków życia... Jakoś tak wyszło, że trochę ten czas tu zapierdala ale już pomału establishment można będzie uważać za zakończony, a co za tym idzie możecie się spodziewać całej serii postów - "(krzy)chujowy trip do US" oraz nieprzebranej masy zdjęć. Bądźcie cierpliwi! Buziaki :* Kajam się raz jeszcze i śle pozdrówki, bo napiłbym się z Wami wódki!

kpt. KGB

czwartek, 8 marca 2012

środa, 7 marca 2012

niedziela, 5 lutego 2012

niedziela, 8 stycznia 2012

środa, 4 stycznia 2012

postanowienia noworoczne

1. Nie będę wpierdalał:
- kebabów
- pizzy
- chispów
2. Nie będę pił alkoholu
3. 2x w tygodniu siłownia
4. 2x w tygodniu basen
5. Codziennie godzina nauki programowania
resztę zapomniałem, będę dopisywał :)






kpt. kgb



Właśnie byłem w Krzychem na nienajgorszej pizzy :p O-o wygadałem się :D

Flis


dopisałem


k