Gdyby nie internet, nie wiedziałabym, że na świecie jest tylu idiotów.


Gdyby nie internet, nie wiedziałabym, że na świecie jest tylu idiotów.

Stanisław Lem

środa, 30 czerwca 2010

Nie ma to jak siłka

Zapisałem się w końcu na siłownie w Słupsku z zamiarem zmniejszenia obwodu dupy i zwiększenia kilku innych. Okazuje się, że w cenę wliczony jest też trener. Ku mojej wielkiej radości zamiast karka z biczem w łapie pojawiła się wysportowana pani, mniej więcej w naszym wieku. I powiem Wam, że po jednym treningu z trenerem wydaje mi się jak bym nigdy wcześniej nie ćwiczył na siłowni. Stoi ci z zegarkiem, odmierza interwały. Żadnego zastanawiania się, żadnego zbędnego odpoczynku. Pokazuje palcem, mówi TO, mówi ile szarpnięć i jedziesz. Trening trwał 1,5h i bogu dziękuję, że żyje. A motywacja jest masakryczna, w końcu nikt nie chce sobie narobić lipy przed fajną panną. Teraz jest nadzieja, że w końcu uda mi się zobaczyć mięśnie swojego brzucha. Trzymajcie kciuki.

Jeżu 

wtorek, 29 czerwca 2010

1...2...3... próba auta

Jako że lubię swój samochodzik, postanowiłem zobaczyć co fajnego stworzyły małe japońskie rączki wzorując się na "legendzie z 90 roku". Udałem się więc w ten upalny dzionek do salonu spod znaczka dużego H i obwieściłem miłemu Panu w garniturze że zastanawiam się nad zakupem takiego autka jak na zdjęciu. Pan był tak miły że poświęcił mi godzinkę na rozmowę i aby się ze mną tym autem przejechać.

Powiem tak. Za 2 lata, jak będę bogaty. Wysupłam jakieś 50-60tys i kupię sobie taką 2 letnią Hondę CRZ (być może nawet tą którą dziś jeździłem) i będę nią sobie śmigał :)


Jork

Fifa idzie z duchem czasu.

 Wprowadzają nowe technologie do piłki nożnej za każdym razem kiedy pojawi się taka potrzeba.

Jeżu

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Dobrze,

jeśli zainspirowałem kogoś do napisania czegoś :) Do pomysłu stworzenia wspólnego dzieła jestem sceptycznie nastawiony, bo kiedyś z Krzychem zrobiliśmy coś takiego na poprzedniej stronie asów pomorza, rekord to 4 wpisy od 4 różnych autorów więc szału nie było. Przychylam się jednak bardziej do kontynuowania poniższej opowieści, bo planuję dopisać kiedyś dalszy ciąg opowieści o Słońcu i utrzymać to w nieco innym klimacie nie sugerując się innymi pomysłami :p Żegna się z wami Flis, a oto co wyszło poprzednio:
_________________________________________________________________
Stefan otworzył oczy. Zobaczył czarnego, długonogiego pająka zwisającego z sufitu niczym gringiel z odbytu. Stefan chłopakiem był dzielnym, strącił jebańca ruchem szybkim jednym. Popędził do łazienki oddać mocz. Spuścił wodę. Przypatrywał się jak woda koloru żółtego staje się błękitna niczym niebo w dzień, kiedy chmura słońcu nie wadzi. Nie zapiął spodni od razu, umył swojego Wacka w zlewie. Stefan dbał o higienę. Ubrał się i wyszedł, by powozić się po swojej dzielni. Szedł chodnikiem, starał się stawiać każdego buta na jednej tylko płytce, jeden but na dwóch płytkach wyjebałby Stefana w kosmos, przynajmniej tak on to sobie wyobrażał. Idąc tak i walcząc o przetrwanie na tym betonowym polu minowym, natknął się na kopertę. Widniał na niej duży czerwony napis "Do Stefana" ...

Flis
_________________________________________________________________
Stanął, patrzy i gałom swoim nie wieży. Rozejrzał się dookoła ale poza dwoma ruchającymi się pieskami nikogo nie było. Zgiął dupę mamrocząc pod nosem "Ki chuj..." i chwycił za kopertę. Koperta była ciężka i wypchana. Rozejrzał się jeszcze raz dookoła i upewniwszy się, ze nikt nie widzi sięgnął do środka. Tak, tak. Jego obawy zdawały się potwierdzać. Już od wczoraj jakaś kosmiczna siła mu mówiła, żeby uważał na swoją dupę. To co było w kopercie w jednej chwili mu uświadomiło, że nie uważał dostatecznie. W kopercie bowiem były uszczelki z przeznaczeniem na penisa. Każda zapakowana w osobną saszetkę i każda w innym kolorze. Wyglądały jak zabawki dla najmłodszych jednak Stefan dobrze wiedział do czego służą, w jakim celu je dostał i kto jest darczyńcą. Schował zawartość do koperty, kopertę do kieszeni i pognał już nie bacząc na układ piaskowej fugi między betonowymi płytami...

darayavahus
_________________________________________________________________
Wiedział, że musi się zastanowić. Przytłaczająca regularność płytek nie pozwoli mu na jakąkolwiek świeżą myśl. Dotarł do kawiarni. Stolik z dala od okna. Kelnerka, z jednym okiem niebieskim, drugim zielonym, przyjęła zamówienie. Czarna kawa i setka koszernej wódki. W kieszeni sztanów czuł przytłaczający ciężar przeznaczenia. W tym momencie poczuł, że jest obserwowany. Czas zwolnił, skurczył się do rozmiarów główki od szpilki, po czym praktycznie zatrzymał. Stefan użył swych wszystkich pięciu zmysłów. Potem użył kolejnego, pozwalającego mu nieomylnie wyczuć psujące się mięso. Kiedy stracił wszelką nadzieje, a czas rozszerzył się już do rozmiarów końskiego zwisu, doznał olśnienia. Stało się jasne, że spod uniformu i połaci bielizny oraz fatałaszkow, spoziera na niego złym wzrokiem lewy sutek kelnerki. Łudząc się, że jest on jedynym "okiem" którym go kontrolują, poczekał na swoje zamówienie. Wypił jednym haustem wódkę, a kawę rozlał, niby nie chcący, na podejrzaną. Liczył, że zdejmie mundurek i bedzie się mógł przyjrzeć temu bliżej...

Jedidiasz
 _________________________________________________________________
Przeraźliwy krzyk kelnerki wywołał panikę wśród pozostałych biesiadników w kawiarni. Stefan poczuł, że tym razem zdrowo narozrabiał. Chcąc ratować swą marną twarz jednym skokiem dopadł kelnerkę. Zapragnął pokazać swą wiedzę z zakresu pierwszej pomocy. Już miał wykonać słynne dmuchanko, gdy nagle kolejny hałas wybił go z pantałyku. To alarm! Syreny ryknęły ze ścian i sufitu. Przez kawiarniane drzwi wpadła banda rozwścieczonych drabów ubrana w wojskowe mundury. Na każdym wielki napis: "Straż Moralnego Porządku". Stefan próbował uciekać. Wykręcał się i szarpał. Wszystko na nic. Wkrótce jego zęby zasypały podłogę, a krew narysowała piękne fikuśne kleksy.Parę chwil potem Stefana porzucono na ulicy Ąrtystycznej niedaleko śmietnika na makulaturę. Stefan poczuł, że teraz też chętnie poddałby się recyklingowi. Jedno było pewne zdarzenie z kawiarni "Pod pryszczatym knurem" zapamięta na długo.

Lechoo

Kreatywna zabawa słowami.

Przeczytałem to co napisał Flis i bardzo mi się spodobało. Wydaje mi się, że można by z tego zrobić ciekawą grę. Czytając ten akapit miałem dziwny obraz przed oczami, niczym z książki "Modyfikowany Węgiel", a autorowi chyba o to nie chodziło. Nagle na coś wpadłem. Może by tak kontynuować tę pozornie smutną historię? Siadłem i naskrobałem ciąg dalszy, a nuż ktoś napiszę kolejny akapit? Może być fajna zabawa. Fabuła dowolna, ale ma być kontynuacją tego co się dzieje w poprzednich częściach. Tak samo nie ważny jest gatunek. Ja skręciłem na S-F ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby zmienić to na co się chce. Jeśli autor oryginału czuje się urażony to przepraszam. Jadymy:

Michał uspokoił się powtarzając w głowie mantrę, którą od niewiadomo kiedy wałkowały media na Tytanie. Słońce zgasło, słońce miało zgasnąć. Nie miało już wodoru, nie miało już węgla, zostało tylko niestrawne żelazo. Od kilkuset lat wszyscy się tego spodziewali. Najpierw rosnąca gwiazda wysuszyła Ziemię, potem terraformowanego eony temu Marsa. Wyparował Jowisz i Saturn, razem ze swoimi majestatycznymi pierścieniami.  Czerwony olbrzym  łypał na ludzkość wielkim okiem, ale tak naprawdę obawiano się momentu, w którym w końcu je zamknie. Nie ma przed tym ucieczki. Wszystkie genialne umysły ludzkości nie potrafiły wykombinować nic więcej, niż zasiedlenie księżyców Urana, bo tam nie sięgał już morderczy wpływ umierającego słońca.

- Żałosne. – Pomyślał.

Tyle książek i filmów powstało o wyprawach do gwiazd, tyle serc marzyło o podróży szybszej niż światło, takiej, którą przeżyło by więcej niż 0,2% pasażerów. Nic takiego się jednak nie stało. Zastosowaliśmy więc strategię opanowaną już przez naszych nie znających ognia przodków – ucieczkę.

Drzazga wstał, zaciągnął się jeszcze raz papierosem i włączył myślą implanty, które miały zagwarantować przeżycie w nowym, mrocznym świecie. Piasek plaży znów był jasny, światło odległych gwiazd wystarczyło aby widzieć cybernetycznymi oczami. Nanomaszyny w krwioobiegu, o ile można nazwać tak żyły wypełnione syntetyczną, niezamarzającą mazią, zaaplikowały mu lekki środek uspokajający. Rychło w czas, jeszcze parę sekund i oszalał by. Zgasło słońce, nie jest to rzecz, na która przygotowane są ludzkie umysły. Równie dobrze mógł by zgasnąć wszechświat.

Jeżu

niedziela, 27 czerwca 2010

Słońce

           Było gorące lipcowe popołudnie. Michał Drzazga wylegiwał się samotnie na plaży, słuchając szumu morskich fal i kąpiąc się w promieniach słonecznych. Wybrał odludne miejsce przy wydmach, by w spokoju wypić zimne piwo i zapalić, nie zaprzątając sobie głowy ewentualnym mandatem od znienawidzonych stróżów prawa. Przez przymknięte powieki obserwował dym ulatujący z rozżarzonego papierosa.
          To, co stało się za chwilę, kompletnie go zaskoczyło. Zrobiło mu się ciemno przed oczami, jakby niespodziewanie znalazł się w zamkniętym pomieszczeniu, bez światła i okien. Zerwał się na równe nogi, rozpaczliwie poszukując rozbieganymi oczami jakichkolwiek kształtów, obrazów. Bez skutku.
          - Oślepłem !!! – krzyknął przeraźliwie.
          Słaniając się na nogach przecierał oczy i uderzał pięściami w głowę w nadziei, że wzrok powróci. Sprawiał wrażenie jakby w jego głowie zamieszkało coś obcego, coś co trzeba wypędzić siłą. Niestety przegrał tę walkę. W poczuciu kompletnej bezsilności padł plecami na piasek, z jego oczu popłynęły łzy. Leżał tak przez chwilę zupełnie sparaliżowany. Nagle, kątem oka zobaczył w ciemnościach mały świecący punkcik. Odwrócił głowę i przyjrzał się uważniej. Rozpoznał tlący się niedopałek papierosa. Doczołgał się do niego i nerwowo zaciągnął. Było zbyt ciemno, by zaobserwować wydychany, siwy dym. Słońce zgasło.


Flis

Notka w sprawie poruszanej tematyki.

Krzych00ju drogi. Poruszyłeś dwa tematy które zainspirowały mnie do stworzenia pewnego dzieła o dość dyskusyjnej treści. Nazwałem je niepohamowany. Temat ten jest całkowicie zbędny. Niektórzy z nas może i interesują się demokratycznym wyborem głowy narodu, ale chyba mówię nie tylko za siebie pisząc: Asy to nie rynek, żeby tu agitować.
Jeżu

Zdrada!

Miało nie być tu takich tekstów ale no nie moge się powstrzymać.Od kiedy Jorgu oddał mi dvd'ki ze Star Wars'ami mogłem wprowadzić w życie ambitny plan nawracania mojej lepszej połówki na SF, póki co idzie dobrze ale nie o tym chciałem pisać. Generalnie w momencie w którym wziałem w ręce te płytki poczułem dziwne pierdolnięcie a przez mój spaczony umysł przebiegł jak piorun dreszcz: Imperium -> Palpatine -> do władzy bez mydła -> Kaczor. AAAaaaAAAaaaAAaA!!! Przepraszam już więcej nie będę.
Poza tym chciałem wszystkim przypomnieć, że czas nie jest z gumy, co miesiąc jest święto Matki Boskiej Pieniężnej, a jak ktoś jest profesorem (nawet takim gorszego rodzaju) to już jest taki kurwa ważny że odpisywanie na maile leży poniżej jego godności.

niech OpenGL będzie z Wami,
Krzychooj

sobota, 26 czerwca 2010

Kolejna wycieczka rowerowa

Z racji jutrzejszej pogody, która zapowiada się bardzo pozytywnie postanowiłem wybrać się na wycieczkę rowerową- tym razem do Sopotu. Jutro sprawdzimy funkcję geodatowania w moim telefonie- liczyć będzie można na foty i mapkę. Mam nadzieję, że tym razem nie przytrafi mi się żadna awaria


 Wojak

czwartek, 24 czerwca 2010

Nowy baner

Nowy baner i chuj! Testowałem nowego Photoshopa CS5 i stworzyłem na szybko. Zaraz pewnie się dowiem, że chujowe lub za duże i w ogóle...

Jak się nie podoba to se inne zróbcie...

Wojak

Jak dla mnie bardzo spoko. Powiało świeżością na blogu.

Flis

A nie da się tego na środek zamontować? 
Jeżu

Za duże i chujowe :) ale istotnie zwiało świeżością, więc ewentualnie zgodzę się żeby pozostało dopóki nie znajdziemy lepszego ^^
Krzychooj

Mi się podoba. Ale wydaje się nie mieć tyle wspólnego z asami pomorza co powinien. Powinien być bardziej z jajem a ten jest aż za spokojny.
Jork

Wszyscy piszecie że jest nie taki, że powinien być inny. To powiedźcie chociaż jaki! Każdy mądry ale nikt nawet szkicu nie wlepi, nie napisze co ma zawierać ani nawet kolorystyki nie zaproponuje... Spróbujcie swoich sił i sami coś naskrobcie, to coś się sensownego wymodzi.


Wojak

środa, 23 czerwca 2010

Ależ kurwa bukwy wielkie!

No ja mam monitor 24'' i te litery mnie przestraszyły! ZA DUŻE KURWA, swoją drogą co za masakra, tak lubiłem nasz stary design ale zmian się wam zachciało :( No i potrzebny jest nowy banner, konieczny wręcz!
k

To do Wojaka się zgłoś. Daj mu kurs zmniejszania embedów, to będzie można wrócić do starego layout. Nowy baner powinien zawierać logo przygotowane przez Kasię.
Jeżu

Mi się podoba. Literki trochę za małe ale już sobie powiększyłem w przeglądarce, jest git.
Jork

Nie no teraz to w drugą stronę przeginka, za małe :p Nie da się zrobić tak jak było zawsze?

Flis
No to zrób...

jak dla mnie teraz rozmiar tekstu OK,  zostańmy przy tym co jest. Skoncentrujmy się na banerze, a póżniej zacznijmy znów postować jak na Asów przystało :)
k

wtorek, 22 czerwca 2010

Zgadzam się z przedmówcą

kimkolwiek jest. Czarny lepszy. Do tego jakieś wszystko takie za duże się wydaje (zmieniłem czcionkę na mniejszą, ale z kolorami poległem)

Flis

Po zmianie czcionka zrobiła się tak mała że bez "ctrl" plus "+" nie obyło się. Powiększyłem ją nieco gdyż uważam, że dość sporo ludzi ma już monitory o trochę większej rozdzielczości i przekątnej niż np Flisa. Pobawiłem się kolorkami i powróciłem do tła- wydaje mi się trochę urozmaicać tą czerń.... Ciekawi mnie jak to wygląda na waszych monitorach. Jak popieracie że czcionka za duża to zmieniać ale u mnie nawet taka wydaję się mała...

Wojak

Teraz mam jednego posta na ponad pół ekranu (niewygodnie się przegląda bloga) a nie mam wcale takiego małego (monitora). Pierwotna wielkość była chyba optymalna -bo nie przypominam sobie żeby ktoś narzekał.

Flis

Naciśnij ctrl+0 :P A tak na poważnie to niech się ktoś jeszcze wypowie...
Daje jeszcze screena jak to u mnie leży:
http://yfrog.com/03qwertwj

Wojak

Blog wygląda jak by wpadł w kupę.

Brązowy kolor nie przystoi moim skromnym zdaniem. Poprzedni (czarny) był fajniejszy. A tak dla rozluźnienia atmosfery małe co nieco:

niedziela, 20 czerwca 2010

Małe zmiany

Chciałem zamieścić filmik z odpowiedzią na post Jeża a tu zdziwko małe bo się nie mieści cały odtwarzacz na szerokość... Na szybko wprowadziłem nowy szablon- jak się komu nie podoba to zmieniać do woli, aby tylko był funkcjonalny.

A teraz odpowiedź na wideo Jeża:

Wojak
Fajny ten nowy temat, wygląda nowocześniej, ale przydało by się większe logo.
Jeżu

Jest takie jedno mądre powiedzenie...

nie ważne co robisz, gdzieś jest o połowę młodszy chińczyk, który robi to lepiej. W myśl tego powiedzenia prezentuje Wam filmik z BeatBox'em, z gry Super Mario Bros. Prawo chińczyka mówi, że niedługo zobaczymy 4 latka, który będzie wydawał z siebie dwa razy więcej beatów, przechodząc jednocześnie grę na macie od Dance Dance Revolution.


Aha, szacunek Jork, ja w panice biegam do dentysty jak tylko mnie coś zaboli. Czekanie aż nie ma ratunku, tak robią prawdziwi twardziele.
 Jeżu

Przestroga

Kiedy bolą cię zęby przez parę tygodni, idź do dentysty niech coś z tym zrobi.
Ja zabijałem ból painkiller'ami, w końcu przestały działać i rwało niesamowicie... niestety stało się tak w sobotę wieczorem i kiedy już nie wytrzymałem, pojechałem na pogotowie stomatologiczne.

Godzina 1:00, wyrywanie 8semki, nocna wycieczka i 200zł w plecy.



YEAH BOY!

Jork

niedziela, 13 czerwca 2010

wytrzeźwiałem

w zwiąku z czym chciałem przeprosić za jakość porannego posta, a fotka w nim zawarta powinna być zaytuowana poprostu: "wieczór u mnie w domu" :)
k

Życie porafi pocieszyć.

Ostatnio mam bardzo zły bomorek. A to na PG nie idzie ten dyplom, a to pracy jakoś mniej mam niż zwykle (a co za tym idzie pieniążków). Stoi człowiek w miejscu, się obraca wokół dupy i nic z tego nie ma.
Myślę sobie, zjem coś, poprawi mi się może humor (oprócz tego, że potem będę miał wyrzuty sumienia, że mam grubą dupę). Wszystkie garki ujebane. Super. Grzebie w szafce, znalazłem jakiś zdezelowany, stary kawał aluminium i począłem do niego ładować "coś na szybko". Nalałem wody, postawiłem na kuchenkę i nagle poprawił mi się humor.
I weź tu się człowieku zamartwiaj, jak nawet parówki chcą cie pocieszyć. Ech... może już niedługo się coś poprawi.
Jeżu

Flaszki stoją w rządku jak honorowa gwardia!


i tyle zostało po wczorajszym chlaniu. Nie jest to może morze wódki ale też było dobrze :) Najbardziej mi się podobało jak Jorg nie mógł otworzyć drzwi jeszcze na trzeźwo - widać dla niektórych domofon z klawiaturą to trochę za dużo ^^ no i jeszcze Sławek był śmieszny pijąc te mega pedalskie drinki w których utopiła się kuchnia jak laski odpaliły malakser czy coś tam, "Im więcej tego wypijesz tym smaczniejsze", damn!

Z ważnych informacji to Zgorzałe klaruje się jakoś na początek lipca, z dużym prawdopodobieństwem na pierwszy weekend tegoż miesiąca.

Poza tym chciałem podzielić się ze światem dwoma decyzjami które podjąłem na kacu ale jeszcze w sobotę: od teraz będę katował Asy fotką z każdego chlania czy innej biby, ponieważ zapomniałem o tym wczoraj jak piliśmy to zrobiłem piękną powyższą fotkę dziś rano :P A poza tym kupie sobie 2 osobowe sportowe auto zapewne mx-5 i będę się rozbijał po Sopocie :P ale to chyba dopiero za rok :)

A zapomniałem! Zdecydowanie najlepsza była wczorajsza pielgrzymka! Szkoda tylko że krzyż się rozjebał, ale podejrzewam że niedługo nauczę się na pamięć "Pan dobry jak chleb", bo "Dobry Jezu", wychodzi nam już całkiem nieźle!

krzychooj

wtorek, 8 czerwca 2010

niedziela, 6 czerwca 2010

Wycieczka rowerowa

W dniu dzisiejszym w ramach przygotowań do dalszych wyjazdów postanowiłem wybrać się na wycieczkę. Tak jechałem:

Wyświetl większą mapę

Pozdro dla Mamy Jorka, która zrozumiała mój żart jak zapytałem się przez domofon:
"Czy może wyjść Michał się pobawić? "

Btw- zrobiłem w sumie 70 km i boli mnie pewna część ciała (nie są to nogi).


Wojak