O brzasku, gdy kogut sąsiada zaczął doprowadzać mnie do szału, podniosłem swą szanowną d... i udałem się pod wodospad ożywczej wody który nie wiedzieć czemu cała moja familia nazywa "prysznicem". Zaskoczony po 2 minutach ożywczego obmywania mego boskiego ciała stwierdziłem iż minęło już 30 minut od czasu uniesienia miejsca gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Prędko skonsumowałem pełen węglowodanów posiłek który moja o nadprzyrodzonych mocach rodzicielka, z ciężkim trudem zdobyła na terenach łownych "Biedronki" i popędziłem stawić czoła "DAJMOSOWI"!!!
Dzień zaczął się dość przyjemnie wymianą przegubu w Citroenie Jumperze, przeszedł w wymianę linki prędkościomierza w Passacie. Potem tylko szybka geometria Forda Galaxy a na deser składanie VW Lupo który po przybraniu barw wojennych wrócił od lakiernika.
Jednakże cały dzień jak widmo śmierci wisiał pod sufitem niczym "Kruk: zwiastun seksu w dupe" rydwan kosmiczny jednego z naszych kolegów do którego wciąż nie mamy skrzyni :(
Przerażony perspektywą późniejszego składania tego pojazdu, o godzinie 16 uciekłem z pola walki aby móc przekazać Wam moją niesamowitą opowieść.
Jork
1 komentarz:
O żesz w mordę jeża jeżozwierza, toż to mój kosmiczny rydwan.
Tyś śmiał opublikować jego jedyne (urzędowych nie liczymy) zdjęcie w przepastnych otchłaniach internetu...
Giń przepadnij zmoro nieczysta...
Spoko wodza, a dniach tarcze będziesz wymieniał :P
Prześlij komentarz