Gdyby nie internet, nie wiedziałabym, że na świecie jest tylu idiotów.


Gdyby nie internet, nie wiedziałabym, że na świecie jest tylu idiotów.

Stanisław Lem

wtorek, 15 grudnia 2009

Jest słabo

Aktualny brak pracy i oczekiwanie na dalszy rozwój wydarzeń wpędzą mnie do grobu. Chwilowo czuje się maksymalnie niepotrzebny. O ile pierwsze dni po obronie były cool, tu babcia, tam ciocia, mega chlanie i masa zaległych spraw, to teraz jakby nie mam nic do roboty. Dopóki jeszcze coś tam pomagałem ojcu było nieźle ale ten tydzień to jakaś masakra. Nie pomaga fakt braku możliwości porozumienia się z własnym bratem w wydawałoby się mało skomplikowanych kwestiach. Jednak prawdziwą masakrą była wigilia u harcerzy wodniaków.
Nie będę się przecież wypierał, że się swego czasu sporo udzielałem w tych środowiskach. Z dwa lata skutecznie omijałem te imprezy ale z nikomu nie znanych przyczyn w tym roku odpowiedziałem na zaproszenie. Impreza rozrosła się ze 3 razy od kiedy byłem ostatnio ale nie ważne, wyraźny podział na jakieś tam małe frakcje - nie ważne, kilka znajomych twarzy - uff. No i stało się - życzenia, więc szybka dzidka w róg i udawanie z ziomem że cały czas składamy sobie te jebane życzenia ale wiadomo niektórzy nie popuszczą. Kilku dziadów przeszło na lajcie, paru gówniarzy też, czyżby koniec? Niestety przyszła do mnie druhenka z jakiegoś zadupia młodsza o jakieś 5-8 lat i życzy mi dalszych stopni, se umyśle jakaś nawiedzona harcerka ale jak dodała że chyba jestem świeży w żeglarstwie bo cośtam cośtam to myślałem że ją tak na miejscu pierdolnę, że znajdzie pusty łeb jakieś 3 piętra niżej. Kretynka która nie umiała poprowadzić łódki na ostatnich regatach które organizowałem w Pucku (szybko ją skojarzyłem jak już byłem wkurwiony), życzy mi jachtowemu sternikowi morskiemu, motorowodnemu sternikowi morskiemu, instruktorowi żeglarstwa wreszcie, nowych stopni bo jestem świerzak! Kurwa mać! Na tej sali był tylko 1 człowiek z wyższymi uprawnieniami niż ja (swoją drogą wielki szacun dla kapitana M) i tylko 1 z takimi samymi jak ja. I jak tu się nie wkurwić ?! Ja rozumiem dobre chęci i nie możliwą do opanowania potrzebę składania życzeń no ale bez jaj, wszak była na MOICH regatach! Poczułem się naprawdę źle.
I tu dochodzimy do konkluzji, że chuj z tymi j.st.m., mw.st.m., I.Ż., gorzej z tym mgr inż. bo kurwa nie wiem co ze sobą zrobić! Całym sercem wciąż wierzę, że będzie praca i sytuacja jakoś tam się wyklaruje jednak podziwiam Flisa i jego umiejętność nic nie robienia przez 5 miesięcy! Możecie się śmiać że każdy by tak chciał i dałby rade ale może jednak warto się zastanowić WTF ?! Jakby tego było mało nie dogadaliśmy się dziś właśnie z Flisem odnośnie jakiegoś spożywania i ani piwka / wódeczki na Kartuskiej, ani striptizu przy tanim piwie we Wrzeszczu, tylko siedzę w domu wymyślam kwestie dla kretyńskich gołębi Jeża i piję perfum gapiąc się w monitor. Może nie tyle jest źle, że poprostu nie wiem co ze sobą zrobić i boje się tego co będzie albo czego nie będzie. AVE.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz