Flis jest jednak jedną z najbardziej fascynujących postaci z jakimi wypada mi się spotykać. Nasz małomówny kolega znów nas (mnie i Wojaka) zaskoczył! Siedzimy sobie dziś wieczór jak Pan Bóg przykazał przy piwku bo sobota, zapomnieliśmy kupić chipsy, ale na szczęście były orzeszki. Orzeszki co prawda nie miały skorupek (chyba tak się mówi :P) ale były pokryte taką cienką jakby-skórką, którą dość łatwo było ściągnąć palcami. Nietrudno się domyślić, że po chwili syf był wszędzie, na "stoliku", podłodze itp. ale najgorsze było to, że stale zwiększająca się ilość śmieci w misce utrudniała wydobywanie z niej orzeszków. I tu zadziałał Flis. Przyniósł bowiem odkurzacz, sprzątną "stolik" i podłogę, a następnie ustawiwszy moc wciągania na maksimum i precyzyjnie (na oko po 3 piwach) ustalając odległość ssawki od miski wyciągnął z niej irytujące odpadki! A teraz baczność i uwaga albowiem przy okazji stracony został tylko jeden orzeszek! Pomysłowość i technologia znów zagórowały nad problemami życia codziennego. Brawo Flis!
Krzychooj
1 komentarz:
Napisłaeś!!! Gratsy!!
Wojak.
Prześlij komentarz